Sałatka szwedzka to pyszne, pokrojone w plasterki ogórki w słodko-kwaśnej zalewie. Po trzech tygodniach urlopu zawitałam na działce i okazało się, że ogórki przerosły moje oczekiwania. Niestety, niektóre z nich miały rozmiar ciut przyduży i nie nadawały się na małosolne czy korniszony. Wtedy na myśl wpadła mi sałatka szwedzka. Sałatka jest pysznym dodatkiem do hamburgerów, hot dogów, do kanapek i do obiadu.
Składniki:
- 4 kg ogórków gruntowych średniej wielkości
- 5 litrów wody
- 250 g soli kamiennej (1 czubata szklanka)
Zalewa:
- 900 ml wody (4,5 szklanki)
- 600 ml octu spirytusowego 10% (3 szklanki)
- 600 gram białego cukru (3 szklanki)
Dodatkowo:
- czarny pieprz
- ziele angielskie
- liście laurowe
- biała gorczyca
- ok. 12 słoików 0,5 l
Sposób przygotowania:
Wodę zagotować z solą i ostudzić. Ogórki powinny być spore ale nie olbrzymie (te mają duże twarde pestki).
Umyte ogórki poszatkować na szatkownicy, zaczynając od jaśniejszej strony.
Gdy wszystkie pokroicie w plasterki, trzeba je zalać zimną, słoną wodą i pozostawić na 2-4 godzin.
W tym czasie należy przygotować słoiki. Do każdego (czystego) słoika włożyć 6 ziarenek pieprzu, 3 ziarenka ziela angielskiego, 1 liść laurowy i ½ łyżeczki ziaren gorczycy. Plastry ogórków odcedzić na sicie i przełożyć do słoików, wypełniając je do 7/8 wysokości.
W garnku zagotować razem wodę, ocet i cukier. Gorącą zalewą wypełniać słoiki, poruszając plastrami ogórków tak, aby uwolnić z wnętrza powietrze, a zalewa wypełniła cały słoik. Zakręcić.
Wszystkie słoiki pasteryzować w dużym szerokim garnku przez 15 minut.
Po wyjęciu słoiki odstawić na ścierkę odwrócone do góry nogami i pozostawić do ostygnięcia.
Sałatka będzie doskonała do jedzenia dopiero po kilku tygodniach.
Smacznego!
…a czemu nie! Zrobiłem kilka słoików!
Połowę wg oryginału, a do drugiej połowy dodałem 1/3 słoika czerwonej papryki. W wersji z papryką gorczyce zastąpiłem ziarnami kolendry. Nie wiem jak będzie to smakować ale na pewno w spiżarni wygląda to ładniej 🙂
Ciekawie to brzmi 🙂 Kolorystycznie o niebo lepiej. Sama jakiś czas temu o tym myślałam, ale… Moje kochane “pociechy” – znaczy dzieci lubią jedynie ogórki w takiej wersji, papryka jest jadalna jedynie na surowo. Więc nie bawię się z miksy z jedynego, słusznego względu – braku odbiorców.
Pozdrawiam 🙂
Idealna na zimę 😀