Włoskie karnawałowe chiacchiere

Włoskie karnawałowe chiacchiere

Facebook
Twitter
INSTAGRAM
Pinterest
Follow by Email
Poziom trudności    

      Chiacchiere [ˈkjakkjere] – po włosku znaczy pogaduszki. Pogaduszki są tak samo ważne jak i poważne rozmowy. Mam trzy cudowne przyjaciółki, z którymi spotykam się, gdy tylko mogę. Dzielimy się swoimi radościami i problemami, dużo się śmiejemy. Nie ma nic cenniejszego niż spotkania w gronie przyjaciół czy z rodziną. Ciastka te są doskonałe na każdą okazję, byleby każda z tych okazji zbliżała nas do ludzi, zwłaszcza tych najbliższych. Chiacchiere podobnie jak nasze faworki,  je się w karnawale i podaje posypane cukrem pudrem. W różnych regionach Włoch mają różne nazwy, ale chiacchiere spodobała mi się najbardziej.


Jak znalazłam chiacchiere?
Tuż po nowym roku przeczytałam artykuł o potrawach, które przynoszą szczęście w Nowym Roku. Wiele krajów ma swoje tradycyjne, noworoczne potrawy. Zjedzone w odpowiednim momencie, przynoszą szczęście na cały rok. 

 

Porcja na ok. 120 ciastek

 

Składniki:

 

  • 400 g mąki (najlepiej włoskiej typu 00, ja dałam tortowej typ 405 )
  • 50 g cukru
  • 3 łyżki oliwy z oliwek
  • skórka starta z 2 pomarańczy
  • 100 ml likieru mandarynkowego
  • 2 jajka (całe)
  • 1 szczypta soli
  • oliwa z oliwek (do smażenia)

 

Sposób przygotowania:

 

Do miski wsypać mąkę, cukier i sól. Dodać startą skórkę z pomarańczy, oliwę, likier i jajka.

 

 

Wszystko dobrze wymieszać i odstawić  na co najmniej ½ godziny.

 

 

Po tym czasie wałkujemy… Ja próbowałam, według wskazówek włoskich kucharek rozwałkowywać ciasto wałkowarką do makaronów. Niestety, ta metoda z początku zawiodła – ciasto szarpało się, pękało i nic nie szło. Zaczęłam wałkować ręcznie wałkiem, ale ciasto było dość zwarte i nie byłam w stanie rozwałkować baaardzo cienkich placków. Smażyłam niedowałkowane grubaski 🙁

 

 

Po kolejnym, zbyt grubym usmażonym ciastku spostrzegłam, że rozwałkowane do pewnej grubości ciasto jest dosyć gładkie.

 

 

Spróbowałam jeszcze raz z wałkowarką mechaniczną – bingo!

 

 

Bez problemu rozwałkowałam je tak cieniutko aż lekko prześwitywało. 

 

 

Cienko rozwałkowane ciasto pokroiłam jak faworki i tak samo je wywinęłam.

 

 

W rozgrzanym tłuszczu smażyłam przez chwilę z dwóch stron, do uzyskania złotego koloru.

 

 

Po smażeniu oczywiście na papierowy ręcznik, żeby oddać nadmiar oliwy. Włosi chiacchiere podają podobnie jak my nasze faworki – posypane cukrem pudrem.

 

Smacznego!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *