Wiosna, wiosna, wiosna, echże ty… – uwielbiam tę piosenkę i wiosnę też.
Znów spędziłam piękny dzień na działce. Było cieplutko i słonecznie. Tak jeszcze niedawno wyglądała piękna, chińska kapusta pak choi.
Teraz kapusta jest już wycięta, a w to miejsce posadzone nowe sadzonki pomidorów.
Jeszcze tylko resztka sałaty rzymskiej, świetnej do usmażenia, gnieździ się między wybujałymi, pięknymi krzakami.
Na razie owoce są tylko na kilku krzakach, ale patrząc na ilość kwiatostanu, prognoza na pomidory jest bardzo optymistyczna.
Jeśli nie damy rady ich zjeść, przerobię je na swojski przecier lub zakonserwuję w całości lub ususzę i zaleję oliwą.
Ogórki też są niczego sobie. Najlepiej smakują takie prosto z krzaczka, świetne są na mizerię albo letnią sałatkę. Można z nich zrobić małosolne, albo sałatkę szwedzką. Pychota 🙂
W tym roku pierwszy raz wyrosły malutkie papryczki chilli, używam ich w kuchni: do curry, do chili, do potraw meksykańskich i azjatyckich.
Zioła są coraz większe i dorodniejsze.
Najbardziej cieszy świeżość mięty (używam jej do lemoniady albo do mojito).
Oregano ma cudownie pachnące listki.
Wiecie, że kwiaty nasturcji są jadalne. Mój mąż specjalnie je posadził, żeby przyprawiać nimi sałatki 🙂
Kwiaty nasturcji mają ostry smak – jak rzeżucha.
Teraz w ogrodzie dominują róże.
Rosną tu naparstnice (uwaga – trująca roślina).
Piwonie (moja babcia nazywała je peoniami) również zdobią działkowy ogródek.
Najsympatyczniejsza ozdoba ogródka
Wiosna echże ty…