Bigos – kto go nie lubi ten pewnie tu nie zajrzy. Chyba, że jakaś młoda dama z miłości do ukochanego lub ze strachu przed teściową. Przepisów na bigos jest wiele. Niektórzy gotują go na wędzonce, u mnie po prostu na surowym mięsie wołowym i wieprzowym, ale z suszonymi grzybami i wędzonymi śliwkami. Tak gotowała moja mama i ja tak gotuję. Jedyna innowacja to dodatek 2 lampek wina, jedna czerwonego, druga białego. Wino dodaje bigosowi finezji smaku. Bigos najlepiej smakuje ze świeżym, pszennym chlebem posmarowanym masłem 🙂
Porcja „na święta”
Składniki:
- 2,5 kg kiszonej kapusty
- 500 g wieprzowego schabu karkowego
- 500 g pręgi wołowej
- 5 ziaren ziele angielskiego
- 3 liście laurowe
- 15 wędzonych śliwek
- 10 g suszonych grzybów leśnych
- 150 ml białego wytrawnego wina
- 150 ml czerwonego wytrawnego wina
- sól
Sposób przygotowania:
Najważniejsze jest, aby kiszona kapusta nie była zbyt kwaśna (gdyby zdarzyło się Wam kupić zbyt kwaśną kapustę, to trzeba ją przepłukać – czyli zalać zimną wodą i odcedzić – taki zabieg odkwasza kapustę). Wołowinę i wieprzowinę pokroić na kawałki.
Śliwki posiekać. W dużym garnku z grubym dnem (żeby bigos się nie przypalał) umieścić ⅓ ilości kapusty, wyłożyć wołowinę, na to znów umieścić ⅓ kiszonej kapusty.
Teraz pokrojoną karkówkę, dodać ziele angielskie, liście laurowe, śliwki i pokruszone suszone grzyby.
Na końcu posolić do smaku (ja dałam 1 łyżeczkę soli). Na to wyłożyć pozostałą kapustę, wszystko zalać winem białym i czerwonym.
Włączyć pod garnkiem grzanie, gdy kapusta się zagotuje wszystko dobrze wymieszać, zmniejszyć temperaturę i podgrzewać przez 1,5 godziny. Odstawić na dobę w zimne miejsce (jeśli na dworze jest poniżej 5°C, można garnek wystawić na balkon lub parapet).
Drugiego dnia powtórzyć podgrzewanie tzn. zagotować bigos, zmniejszyć temperaturę, podgrzewać przez 1,5 godziny, schować w zimnym miejscu. Trzeciego dnia zrobić to samo co pierwszego i drugiego dnia i bigos można jeść.
Bigos należy przechowywać w chłodnym miejscu – w lodówce lub na balkonie / parapecie. Można go mrozić, nic nie straci na wartości.
Smacznego!